19 lutego 2014

Rozdział I - ''My jesteśmy płomieniem , Ty jesteś tylko nic nie znaczącą rośliną, którą spalimy.''

Witam witam i o zdrowie pytam. Rozdział 1 już gotowy. Osobiście uważam, że nie wypadł za dobrze, ale to wasza opinia jest najważniejsza. I dziękuję za (w chwili, której piszę) 168 wyświetleń, zwłaszcza, że blog działa dopiero niecałe 4 dni. ^^

P.S: Znak 3* oznacza, że zaklęcie zostało wymyślone przeze mnie na potrzeby opowiadania. :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Wątpię, abyśmy się znali. To raczej niemożliwe. - powiedziała, patrząc na nich z zdezorientowaniem, jednak starała zachować się zimną krew.
- Wiemy , że dużo lat minęło, ale powinnaś nas pamiętać - powiedział złowieszczo ich przywódca i zdjął kaptur, tak , jak pozostali. Gdy zobaczyła, kogo ma ze sobą, otworzyła usta ze zdziwienia. Ogron i czarownicy z Czarnego Kręgu. Wrócili...
- A-ale jak W-wy tutaj...? - spytała, wytrącona z równowagi i trochę przestraszona, o czym świadczyło jąkanie.
- Wszyscy myśleli, że już po nas po wielkiej walce w wymiarze Omega. Ale my tak tylko tymczasowo udawaliśmy martwych. Potem zbieraliśmy siły, aż w końcu możemy wyjść z ukrycia! - roześmiał się głośno, czując z tego powodu dziwne, toksyczne szczęście. A może nie całkiem takie toksyczne?
- Wrócicie tam szybciej, niż się zjawiliście! To Wam na pewno zagwarantuję. - powiedziała rozzłoszczona. Ale nie atakowała. Czuła, że raczej nie będzie co się bić , jak małe dzieci. Jednak wolała trzymać się na baczności. Z nimi nigdy nic nie wiadomo. Z resztą nie wiedziała, czy nie mają przypadkiem na nią jakiegoś asa w rękawie czy coś w tym stylu.
-Nie wydaje mi się, Roxy. Jak na razie nie mamy w planach powrotu do wymiaru Omega. - powiedział i po chwili do niej doskoczył , a ona automatycznie odsunęła się do tyłu. - No już, nie bój się - zaśmiał się złowieszczo. No tak, przecież on się nie troszczy. On terroryzuje na wszelkie sposoby. Roxy już nie wytrzymała tego wszystkiego. Za bardzo ją drażnił.
- Furia tygrysa!3* - wykrzyknęła i rzuciła w niego kulą, która nagle, prawie niewidzialnie się rozdzieliła i jedna z nich zniknęła, aby potem dobić przeciwnika. Na jej nieszczęście Ogron przechwycił jej kulę z łatwością i ją zmiażdżył , zmieniając ją w pył.
-Niezbyt dobry pomysł, Roxy. - powiedzieli równocześnie czarownicy i zaczęli ją atakować zaklęciami. Nawet nie słyszała ich nazwy a i tak były dość potężne. Bała się. Skoro są aż tak potężni, to jaki będzie ich następny ruch? Gdy w jej stronę poszybowało jeszcze jakieś zaklęcie, wykrzyknęła zaklęcie maskująco-ochraniające i wyczarowała kolibra. Winx muszą wiedzieć i to szybko. Zerwała z siebie kawałek swojej bluzki i napisała ''Czarownicy w Gardenii. Przy nowych halach hurtownii. Pośpieszcie się, proszę. Roxy'' a następnie wypuściła szybko kolibra, który szybko poszybował w kierunku morza.Jeszcze chwila, a jej tarcza się rozpadnie, a ona nie będzie do końca bezpieczna.I stało się - tarcza rozsypała się w pył, podobnie jak zaklęcie... Chwila, chwila. Jest jeszcze ukryta kula, o której nie wiedzą więc może... Natychmiast ją uaktywniła z szerokim uśmiechem, widząc jak Anagana powala na ziemię. Na pewno nie będzie to długo trwać.
-Roxy, nie rozumiesz czegoś. My jesteśmy płomieniem, a Ty jesteś tylko nic nie znaczącą rośliną, którą spalimy. - powiedzieli i rzucili na nią kolejne zaklęcie.
- Kęs rekina! 3* - wykrzyknęła, z trudem się broniąc i atakując. Byli silniejsi, a ona dopiero była na 3 roku nauki. Przez fewor walki nie zauważyła, że jeden czarnoksiężnik zniknął i stoi za nią. Nagle poczuła nieopisany ból i padła na ziemię. Czuła, że słabnie. Ale zauważyła Winx! Jest jeszcze nadzieja!
(...)
Obudziła się, czując znajomy zapach świeżo upieczonego ciasta do eklerków. Kochała je ( Tak, ja też je kocham. Moja miłość od pierwszego zjedzenia. ♥ xD - Przyp. Aut.). Więc coś się dzieje. Pytanie brzmi - co? Wiedziona ciekawością i mimo wielkiego bólu poszła podsłuchać rodziców.
-Boję się o Roxy, Klaus. Sam przecież widziałeś. Już śpi 4 dzień! - powiedziała rozgorączkowana była królowa czarodziejek, a Artu zapiszczał zmartwiony o swoją panią.
- Ja też się boję, ale wiem, że Roxy da sobie radę. Z resztą, jak wróci do szkoły to będzie bezpieczna - odgarnął włosy z czoła i zabrał się za robienie kawy. Młoda czarodziejka potupała trochę, udając że schodzi ze schodów i weszła do kuchni.
-Cześć Mamo. Cześć Tato... - powiedziała z szerokim uśmiechem i się przytuliła do nich a następnie podeszła do Artu i zaczęła się z nim bawić, jak gdyby nigdy nic się nie stało.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

16 lutego 2014

Prolog.

Witam po prawie 15 godzinach nieobecności. xDDD  W moim opowiadaniu Roxy będzie w trakcie zdobywania Enchantixu, jednak teraz posiada zwykłą transformację. Wygląda ona tak:



art nie mój. 
Jak obiecałam - prolog. Nie męczę, czytajcie! W każdym razie, jestem też otwarta na każdą krytykę,która pomoże mi się ewentualnie poprawić w pisaniu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Dziewczyna westchnęła cicho, stojąc na balkonie od swojego pokoju i patrząc w niebo. Wszystko ją męczyło. Mimo, że w Alfei było jej niczym w domu, to i tak tęskniła za Gardenią, za niedawno odnalezioną mamą, tatą i zwierzakami. Ale chociaż miała Artu. Jej kochany, wierny pies. Jej przyjaciółki - Winx - mimo wszystko nie dawały jej odetchnąć we wszystkich lekcjach, sprawdzianach, esejach i tym podobnych. Ale chociaż dzisiaj jest Dzień Róż ( zaczerpnięte z 1 serii Winx) a więc i rozpoczynają się ferie! Jednak coś nie dawało jej spokoju. Czuła, że nie jest coś do końca okej. Że coś się stanie. Zaśmiała się do swoich myśli - jest zbyt przewrażliwiona i pewnie panikuje. Weszła do pokoju i zaczęła nucić pod nosem jedną z piosenek Winx,pakując się zarówno za pomocą magii jak i trochę samej się wysilając. Gdy skończyła, usiadła na łóżku, zamyślona. Nie zauważyła jednak Delii , która weszła do pokoju. Tak, czarodziejka zwierząt miała współlokatorkę. Jednak nie narzekała na Delię - zawsze mogła trafić jeszcze gorzej. Czując , że Delia usiadła na jej nogach, uniosła się na łokciu.
- A Ty czemu sobie ze mnie kanapę robisz? - powiedziała z niemałym uśmiechem różowo-włosa.
- Wiesz...W sumie, Twoje nogi nie są wygodne. Chude strasznie. W ogóle powinnaś więcej jeść - powiedziała zmartwiona przyjaciółka, na co Roxy machnęła ręką. Zawsze była chuda i to jak na razie nie zamierzało się zmieniać, co nawet ją ucieszyło. Biorąc gumkę z szafki nocnej, splątała swoje włosy w warkocza, dwa pasemka pozostawiając przy twarzy. Od pewnego czasu eksperymentowała, jednak nie mogła uciąć włosów - Stella by jej w życiu tego nie wybaczyła. Gdy Delia w końcu przestała sobie robić z nóg Roxy kanapę, wstała, dopinając swoje walizki. Następnie zaczęła wychodzić na dziedziniec Alfei, gdy nagle Delia zaczęła mówić.
- Moja rodzina za tydzień będzie wyjeżdżać. Jeżeli chcesz, to mogę po Ciebie wpaść i zrobimy imprezę! Co Ty na to? - powiedziała z szerokim, szczerym uśmiechem. Czas Roxy trochę rozruszać, a według niej zabawa właśnie zadziała w ten sposób.
- Nie wiem, czy będę mogła. Ale jak będę mogła, to do Ciebie zadzwonię. - powiedziała z uśmiechem, przytulając ją na pożegnanie i po chwili podeszła do swojej mamy, która przyszła ją odebrać i zabrać do domu.
                                                              ***
Obsługiwała ludzi w Klubie Frutti ze śmiechem. Zawsze lubiła tu pracować. I co tygodniowe koncerty Winx też dawały jej sporo pracy, co ją cieszyło. Mogła oderwać się od nauki i magii,co było przyjemne. Jednak jej przeczucie znowu jej powiedziało, że dalej jest nie tak, jak być powinno. Za chwilę kończy pracę, więc w sumie może się przelecieć i zobaczyć, co takiego jej nie gra w tym wszystkim.
                                                              ***
- Nic szczególnego się nie dzieje. Na pewno to przez stres egzaminowy mam jakieś przeczucia, które nie są prawdziwe. No nic, czas najwyższy się zbierać. Nie zamierzam wysłuchać kazania taty na temat późnego wracania do domu.
Powiedziała i zaczęła lecieć do swojego domu, bo przecież nic nie znalazła. Jednak coś jej mówiło, że to nie koniec, że powinna szukać. Roxy już dłużej nie chciała słuchać tego głosu i leciała. Jednak niespodziewanie wybuchła jedna z wielkich sal hurtowniczych. ''Bingo! To chyba to, czego szukałam!'' - pomyślała i zleciała na dół, patrząc na zakapturzone postacie. Czterech mężczyzn miało wzrok zwrócony na nią. Ciekawe co zamierzali osiągnąć tym wybuchem.
-Kim jesteście i co tu robicie?! - powiedziała, w razie czego będąc gotowa do ataku. Zupełnie nie wiedziała, kto to może być. Mimowolnie poczuła strach, ale go odpędziła. Jest przecież czarodziejką!
-Kim my jesteśmy? - powiedział jeden z nich, niemal ze śmiechem.
-Powinnaś pamiętać starych znajomych, czarodziejko zwierząt. - odezwał się następny, śmiejąc się, niczym w horrorze. Nasza czarodziejka miała wrażenie, że zna te wszystkie głosy. Nie pamiętała jedynie, skąd.
-Wątpię, abyśmy się znali. To raczej niemożliwe. - powiedziała, patrząc na nich z zdezorientowaniem, jednak starała zachować się zimną krew.
- Wiemy , że dużo lat minęło, ale powinnaś nas pamiętać - powiedział złowieszczo ich przywódca i zdjął kaptur, tak , jak pozostali. Gdy zobaczyła, kogo ma ze sobą, otworzyła usta ze zdziwienia. Ogron i czarownicy z Czarnego Kręgu. Wrócili..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przywitanie i wprowadzenie. :)

Cześć. Jestem Norelay i będę prowadzić tego bloga. Wygląd bloga zawdzięczam mojej Czandzi ( Jesteś WIELKA! ♥) Zapewne macie trochę pytań,coś w guście...
1. Co będzie na tym blogu?
A więc na tym blogu będzie opowiadanie, dotyczące pary Roxy/Ogron. Czasem będę robiła miniaturki z innymi parami ( jedynie Skoom <Sky/Bloom> nie wchodzi w grę) , jak będę mieć wenę, oczywiście.
2. Czas i miejsce akcji opowiadania?
Cóż, czasu trochę minie. Roxy będzie w trakcie nauki w Alfei, a Winx będą nauczycielkami, jednakże będą też często wspominane w historyjce. Większa część będzie się działa na przemian w Alfei, lub Gardenii, choć inne miejsca też się zdarzą.
3. Czy będą inne rzeczy na blogu?
Czasem się zdarzą, czasem nie. W zależności od nastroju.
4. Będą jakieś zmiany?
Nie, raczej nie.

W każdym razie, niech was pozory nie mylą - jestem milusia i pieszczusia jak pączek z toffi. (xDDD)No może trochę gryzę, drapię i połykam w całości.
Prolog najpóźniej będzie jutro, lub pojutrze. Za wyświetlanie dziękuję, a za możliwe komentarze także. ;)
Na dzień dobry i na pożegnanie macie ślicznego gifa z czarodziejką zwierząt. :3