22 stycznia 2016

Miniaturka (OTP Week) - Ona mu ufa... Cały czas. Zawsze.

Witam po tak długiej przerwie. Jeżeli ktoś myślał, że ten blog umarł albo jest w końcu wyczekiwany rozdział Ogroxy - przepraszam. Nie mniej, na pocieszenie mam dla Was coś innego. Miniaturkę z OTP Week, napisaną przeze mnie. 
Mówiąc w skrócie - OTP Week polega na tym, że w ciągu jednego tygodnia piszesz o swojej ukochanej parze ( w moim wypadku to Ogroxy, Blanda itd. ),  pamiętając o tym, aby zaczepić treścią o temat z danego dnia. Więcej dowiecie się tu: OTP Week na facebooku i tu: http://otp-week.blogspot.com/ 
Mam nadzieję, że tym sposobem zachęcę kogoś do udziału w akcji! ♥
Dedykuję tę mini Shooter. Chociaż, ona i tak tego nie przeczyta. :c 



                                                        ***

            Ciemna, gorąca noc gdzieś na końcu świata. Cichy gwar miasta wypełniał ściany mieszkania przez otwarte na oścież okna. Wiatr poruszał firany gwałtownie, natomiast Roxy spała spokojnie. Klatka piersiowa czarodziejki miarowo unosiła się raz w górę, a raz w dół. Jej włosy rozsypały się na łóżku oraz poza nim, tworząc wodospad.
            Czarownik bardzo czujnie obserwował ją podczas snu. Próbował ją zrozumieć, chociaż nie wychodziło mu to za dobrze. Analizował ją dokładnie, gdy jej usta wpłynął błogi uśmiech, który natychmiast rozjaśnił całą twarz. Dziewczyna poruszyła się delikatnie, wtulając bladą twarz w chłodną część białej, puchowej poduszki, a on się spiął.
            Dopiero niedawno wyjaśnili sobie wszystkie kwestie, a i tak nie było to łatwe. Może był ograniczony, ale… Jak ona mogła mu wybaczyć te wszystkie krzywdy? Nawet teraz przypomniało mu się, gdy próbował ją uwięzić na Tir Nan Og bez skrzydeł, a tym samym mocy. Leżała w tym momencie zupełnie tak, jak na czwartym peronie siódmego kwietnia, gdy ostatecznie Winx pokonały czarowników z pomocą mocy Believix. Chociaż, to śmieszne. To Roxy ich pokonała. Zmiotła z ziemi całą czwórkę, dzięki temu, że uwierzyła w bycie czarodziejką, stosując Biały Krąg przeciwko niemu i jego partnerom w działaniu.
            Zaskoczyła go, podejmując decyzję o opuszczeniu tak długo nieznanej matki oraz swojego królestwa tylko po to, aby żyć z nim w ciągłej ucieczce przed sprawiedliwością. Zaskoczyła go, zostawiając całe swoje życie za sobą, tylko po to, by przy nim trwać. Zaskoczyła go, ratując mu życie magicznym pyłem przed uwolnioną przez Dumana Pożogą, poświęcając tym samym życie jednej z swoich koleżanek. Zaskoczyła go, zasypiając ufnie w jego ramionach już pierwszego dnia ich ucieczki.
            Była głupia? On, wielki Czarownik z Czarnego Kręgu nigdy nie posunąłby się aż tak daleko.
            Codziennie, stojąc na balkonie dochodził do tych samych wniosków — mimo tych wszystkich krzywd, jakie jej wyrządził, ona go kocha. Ona mu ufa… Cały czas. Zawsze.
            Usłyszał dość głośne skrzypienie podłogi, a zaraz po nim charakterystyczne szuranie nogami. Chwilę później już usłyszał jej głos. 
            — Czemu nie śpisz, Ogronie? — zapytała ospale czarodziejka zwierząt, kładąc mu głowę na ramieniu oraz zamykając oczy. Dłonią bezwiednie pogładził jej policzek, jednak jego wzrok był skierowany w dal. 
            — Pilnuję, czy przypadkiem nas nie szukają — odpowiedział cicho, oblizując nerwowo usta. Oboje wiedzieli, że to jest małe, piękne kłamstwo Ogrona.

            — Wiesz, że nas nie znajdą. Oboje to wiemy. Więc przestań, proszę i chodź ze mną. Musisz się wyspać Ogronie… — mówiła, otwierając leniwie swoje ślepia. Fiołkowe oczy skupiły się na wielkiej bliźnie ciągnącej się od ucha do prawego kącika ust. Po chwili delikatnie musnęła ją palcem, czekając na jego reakcję.
            Nie musiała długo czekać — chwycił ją pewnie za dłoń, prowadząc do ich łoża.
            Leżąc w łóżku jego myśli wciąż szalały, a jedno pytanie nie pozwalało mu ciągle spać. Jak ona może z nim żyć, mimo tych wszystkich krzywd, które jej wyrządził?

1 komentarz:

  1. Aaa - to jest kurde niesprawiedliwe, że akcję tak perfidnie urywasz ! Miniaturka, super, za######a. Co do twojego opowiadania to fajnie by było zobaczyć trochę więcej angstu i przejść do bardziej opisowego "czegoś więcej" jak to zgrabnie nazwałaś pomiędzy Roxy i Ogronem. No ogólnie brakuje mi trochę takich klimatów typu krew,flaki,walka,tajemnica,rozbita psychika[zaznaczam że ja bardzo lubię happy endy, trochę fluffu też nie zaszkodzi ale nie przesadzajmy bo zęby mogą rozboleć, nie to że teraz bolą]. Fajnie byłoby też zobaczyć rozwija się znajomość Gantlosa i Delii. Ale nie przejmuj się mną - zawsze miałam dziwny gust, i jeśli masz już jakiś pomysł na dalszy ciąg to się nie wcinam, pragnę tylko przypomnieć że w którymś tam poście obiecałaś spełniać nasze życzenia czy coś takiego. Sama więc rozumiesz że gęba mi się ucieszyła jak kotu w Alicji z Krainy Czarów. A no i twój styl pisania staje się coraz bardziej rozbudowany i co ważne coraz mniej się wstydzisz swoich swoich wyobrażeń co do reakcji bohaterów np. w rozmowie (mówię tu dajmy na to o łacinie podwórkowej). W porównaniu z pierwszymi rozdziałami tylko wstać i bić brawo, co ja mówię ! Wiwatować ! Mniej byków, dłuższe rozdziały - twój warsztat się poprawia. Mam tylko jedno ale - całkiem spore. Moim zdaniem (nie wiem jak innym ale mnie trochę wpienia taki stan rzeczy) postacie drugo- i trzecioplanowe są płaskie. Tak czasem nasza wspaniała parka wchodzi z nimi w interakcje ale na tym się kończy. Bo o ile takiego Gantlosa odmalowałaś bardzo ciekawie (mam nadzieję że będziesz to rozwijać) to już Anagan czy Duman to białe kartki. O Delii już nie wspomnę - niby najlepsza przyjaciółka i roześmiana femme fatale (tak ją sobie wyobrażam) ale jakoś brakuje mi w jej postaci ostrości, akcentu, który malarze umieszczali na obrazach by wzbogacić, zdynamizować i przyciągnąć wzrok do swojego dzieła. A matka Roxy - co my o niej zasadniczo wiemy takiego osobistego, co mogło spowodować u niej takie podejście do córki (jak dla mnie była chłodna, traktowała Roxy protekcjonalnie i była interesowna) ? Co, że niby romans z Ogronem - nie takie rzeczy się na świecie widziało, matki kochają swoje dzieci za większe przewinienia. No... Ufff... Zakończyłam mój wywód. Zostałaś i pogłaskana po główce i dostałaś kopa w część zadnią. Mam nadzieję że twój wen nie zdechł i nie zdechnie z głodu zbyt prędko, z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału.
    Podpisano :
    Dziewczyna, dla której spełniłaś jej marzenie, czyli fanfik o Ogronie i Roxy po polsku (dziwnym trafem nawet po angielsku zbyt wielu nie było, a przynajmniej ja nie znalazłam).
    Czyli to sem była ja - Al.
    I ostatni postulat - (albo raczej cytat) "Life is brutal and full of zasadzkas and somerimes kopas w dupas"

    OdpowiedzUsuń