14 lipca 2015

Rozdział VII - Czy to był koniec, czy tylko się jej to wydawało?

        Witam wszystkich ponownie na Ogroxy! Mam nadzieję, że są tu jeszcze osoby, które interesują się tą historią!
Na początku uprzedzam - ten rozdział może się bardzo, ale to bardzo się komuś nie podobać. Kolejny smutny. Jednak obiecuję, że następny już będzie taki weselszy!
Komu go dedykuję?
♥ Arizonie & Anaganowi - wczoraj Wy byliście razem w jednym miejscu, w jednym czasie... Oczywiście, chcę Wam też podziękować za to, że jesteście fanami tego opowiadania. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę!
♥ Moim przyjaciołom z WB, m.in: Reb - za to, że jesteś, że mnie rozśmieszasz i że ciągle chcesz się ze mną zadawać.


       Nie przedłużając - zapraszam do lektury, komentowania oraz obserwowania! :D




                Wyjrzała przez okno, wdychając świeże, zimne powietrze w swoje płuca. Niemal natychmiast na jej twarzy pokazał się delikatny uśmiech. Zerknęła na ptaka, który był dosłownie na wyciągnięcie ręki — bez wahania pogładziła go lekko po skrzydłach, po czym poczęstowała go rozkruszonym chlebem. Ptak, prawdopodobnie w podzięce, zahukał parę razy, a następnie odleciał. Wzrok różowowłosej szybko skierował się na piękny księżyc w pełni.
            Już od dobrych kilku tygodni próbowała rozgryźć miejsce pobytu Winx. Udało się jej z Delią wpaść na pewien, dość ciekawy trop. Jednak to nie było nic pewnego. Ciągle były w punkcie wyjścia.
                Szykowała się do misji wejścia do Legendarium, odkąd tylko obudziła się w ramionach Ogrona. W sumie, nie wiedziała, czy to stało się naprawdę, czy tylko we śnie. Tak, czy inaczej, gdyby nie czyjaś pomoc, umarłaby nie tylko z magicznego wycieńczenia, ale i by zamarzła na śmierć — przynajmniej tak jej powiedziano.
                Słysząc skrzypienie drzwi, natychmiast się odwróciła, gotowa do ataku. Na szczęście, to tylko jej drużyna, składająca się z Delii, Arabell, Katheriny, Novej, Puru i Nerona. Myślała, że każda z czarodziejek się przemieni, a Neron włoży strój Specjalistów — nic bardziej mylnego. Upięte włosy, czarne, przylegające stroje, noktowizory oraz wygodne buty.
                Chwila… Skąd oni mają noktowizory?! — pomyślała, jednak nie był to zbyt dobry moment na coś takiego.
— Jesteśmy gotowi! Jednak mam takie zasadnicze pytanie… Jak my wejdziemy do Legendarium, nie mając Mythixu? — zapytała czarnowłosa, a Roxy się uśmiechnęła, otwierając walizkę z sześcioma różdżkami.
— Ukradłam je z zamku Królowej Ziemskich Czarodziejek. Nie tylko Winx mają przeznaczenie związane z Mythixem. Chociaż ja tego nie chcę. Idziemy je tylko uratować, więc się nie przywiązywać do mocy, jasne? — powiedziała, wyciągając różowo—zieloną różdżkę, machając nią w różny sposób. Nie zamierzała się przejmować tymi wszystkimi zaskoczonymi spojrzeniami.
— Boże, Roxy… Ja Cię nie poznaję! — wykrzyknął Neron, a wszystkie dziewczęta zachichotały.
— Wiesz, po prostu chciałabym mieć to za sobą. Im szybciej, tym lepiej — wyszeptała, a po chwili wszyscy zaczęli się skradać do Biblioteki Alfei, uważając, aby nie narobić szkód oraz nikogo nie obudzić.
                Gdy w końcu znaleźli księgę, dziewczęta wyciągnęły różdżki i zaczęły się przemieniać w transformacje Mythix. Neron patrzył na nie, jak zaczarowany. Nie mógł oderwać wzroku od czarodziejki zwierząt, a jego serce zaczęło bić coraz szybciej.  Jednak szybko otrząsnął się z zachwytu, wracając do rzeczywistości.
— Dobra, wy macie transformacje, ja nie. Więc co ja będę robić? — spytał, podchodząc do księżniczki czarodziejek ziemskich.
— Będziesz pilnował księgi. Pamiętaj — my tam będziemy i nie wiadomo, ile czasu może nam to zająć. Nie pozwól jej zniszczyć ani zabrać, okej? — spytała, podlatując do niego.
— Dobrze, zrobię, co tylko będę mógł. Ale… Bądź ostrożna, dobrze? — poprosił i już miał ją pocałować, gdy Delia się wtrąciła.
— A my to co? Psy? O nas też mógłbyś zadbać — powiedziała, robiąc dziwną miną i każdy się zaśmiał, jednak tak cicho, aby nikt niepowołany tego nie usłyszał.  W tym czasie Arabella podeszła do  Legendarium i otworzyła ją.
— Dobra, na trzy. Raz… — spojrzała na Katrinę, Novą i Puru — Dwa… — jej spojrzenie przerzuciło się na Roxy i Delię — Trzy! — ostatni raz zerknęła na Nerona, a potem wszystkie zniknęły w tej starożytnej księdze.
                                                                              ***
                Czerwonowłosy bez zastanowienia rzucał zaklęciami w każdą stronę, irytując się coraz bardziej. Miał tyle na głowie, że aż ciężko było zachować spokój.  Trzymanie swojej drużyny w ryzach, aby się nie posypała, martwienie się o Roxy, do tego wszystkiego jeszcze się przypałętał ten idiota, nazywający siebie Wspomnieniem.  Nie miał pojęcia, kim on mógł być, a ten mężczyzna najwyraźniej świetnie się bawił ich kosztem. Był pewien, że skądś zna tą brutalność oraz wypowiedzi nasączone nutą sarkazmu.
                Ciągle był tak blisko rozwiązania, jednak brakowało mu tego ostatniego kawałka puzzli. Ten pan tajemniczy nigdy nie pokazał twarzy, więc to może wygląd jest tym ostatnim kawałkiem, który jest potrzebny do rozwikłania tej zagadki?
                Dodatkowo nie mógł zrozumieć, dlaczego Anagan jest taki ożywiony. Może on wie coś, czego nikt inny się nie dowie?  To było najbardziej prawdopodobne z każdego scenariusza, jakie zostały wymyślone do tej pory. Mógłby go śledzić, ale czy to nie byłby brak zaufania?
                Przywódca czarowników, wielki, potężny Ogron — w sumie, nigdy nie ufał. Nie potrafił oraz nie zamierzał. Nazywano go uosobieniem Nienawiści, a ona nikomu nie ufa — tylko niszczy, zostawiając za sobą ból całego świata. 
                Odczekał, aż brązowowłosy odszedł na wystarczającą odległość, po czym teleportował się za nim. Gdy poczuł grunt pod nogami, nie mógł uwierzyć, gdzie się znalazł. Legendarium… Ich dom… I to tu był uwięziony ich ojciec — Archeon. Czego mistrz prędkości mógłby chcieć od takiego nieudacznika jak ich ojciec?
                                                                              ***
— Bloom! Stella! Flora! — krzyczała Roxy, rozpaczliwie rozświetlając coraz ciemniejsze zakamarki Legendarium. Rozdzielenie było najgorszym pomysłem, na jaki można było wpaść, ale nie można było już się cofnąć. Żadna z nich nie chciała się cofać — trzeba odnaleźć Winx. Strachy można pokonać nieco później.
                Bała się tych zwierząt, które tutaj były. Teraz jej moc była niemal bezużyteczna, mimo, że to wciąż były zwierzaki. Jednak to były złe, spragnione krwi zwierzaki. Tutaj nawet jej moc nie mogła pomóc.
                Ale udawała silną, twardą, niezłomną — na ten moment to się sprawdzało. Ale jak długo można oszukiwać siebie i stworzenia mroku?
                                                                               ***
                Blondwłosa czarodziejka nuciła sobie radośnie melodię, kołysząc biodrami. Siedzą tu już od kilku tygodni, czekając na ratunek. Z początku nie było łatwo — ciągle miała nadzieję, że ktoś je ocali. Ciągle miała nadzieję, że Brandon poruszy niebo i ziemię, żeby ją odnaleźć. Nic bardziej mylnego — minęło już tyle czasu, a go nie było.
                Nie sądziła, że jej narzeczony zostawi ją na pastwę losu. Nie sądziła, że tak po prostu o niej zapomni, niczym o kanapce z serem pod swoim łóżkiem.  Ale najwidoczniej tak musiało być. Ich związek i tak rozpadał się, nie zostawiając za sobą kawałków do odbudowy. Bóg i każda jej bliska osoba świadkiem, że próbowała znowu wszystko odbudować. Cały wszechświat był świadkiem, że próbowała kochać mocniej niż zawsze.  Jednak nie było warto naprawiać szczytu wieży z piasku, jeżeli fundamenty podmywała woda — takie coś mijało się z celem. Szkoda jedynie, że zauważyła to dopiero teraz.
                Tak bardzo chciała, aby i Flora to zrozumiała. Tak bardzo chciała, aby jej przyjaciółka przestała wchodzić w psychiczną przepaść.  Tak bardzo chciała się jej wyżalić, wszystko powiedzieć…  Niestety, nie było to możliwe. Nie miała w sobie tyle szczerości, aby złamać serce czarodziejce natury. Nadzieja na to, że wydostaną się z stąd była jedyną rzeczą, która sprawiała, że Flora jeszcze nie zwariowała.
                Layla już dawno przekroczyła swoją granicę obłędu, gdyż zjawy ciągle zmieniały się w Nabu. Każda obwiniała ją o wszystkie błędy, jakby były największą zbrodnią świata. A to nie była jej wina! Nie mogła zrozumieć, jak te stworzenia mogły karmić się ich cierpieniem?
                                                                              ***
                Odetchnął z ulgą, gdy jego przyjaciel zatrzymał się przy chatce Rumpelstiltskina, skacząc do drzwi. Obserwował uważnie otoczenie — było dokładnie takie, jak je zapamiętał. Gdyby nie głupota Bloom, pewnie nadal by tu tkwił. Gdy usłyszał szczęk zamka, szybko skupił się na tym, co będzie tam widać.
                Oczywiście, zauważył tam tego gościa, który każe na siebie mówić Wspomnienie. Zaszokowało go natomiast to, że brązowowłosy uściskał go, niczym najlepszego przyjaciela. Większy szok jednak opanował jego ciało oraz duszę, gdy tajemniczy nieznajomy zdjął kaptur.
                To nie mogło być możliwe… To przecież był Duman!
                                                                               ***
                Złotooka uniosła głowę, robiąc to ostatkiem sił. Czy to był koniec, czy tylko się jej to wydawało?
                Nagle dosłyszała te jedno, magiczne słowo wypowiedziane przez osoby, które jako jedyne mogły je znaleźć, które jako jedyne mogły wiedzieć, gdzie szukać.
— Nova? Roxy? Czy to naprawdę Wy?! — zapytała, budząc Winx, po czym podeszła do klatki — Tutaj jesteśmy, tutaj! — krzyknęła, wkładając w to całą swoją siłę.  Gdy usłyszała jedynie swoje własne echo, zwątpiła, padając na ziemię. Już po jej brzoskwiniowej skórze miały pociec łzy, które oznaczały poddanie się, gdy ktoś ją podniósł. Spojrzała w oczy tej osoby i roześmiała się. To naprawdę były one!
— Boże, nawet nie wiecie, jak się cieszę, że jesteście! — wyszeptała, płacząc ze szczęścia — Myślałam, że już nigdy z stąd nie wyjdziemy, że utkniemy tu na zawsze! Musicie pomóc dziewczynom. Ja i Tecna jeszcze się trzymamy, ale z Laylą jest najgorzej… Ona popadła w obłęd! Musicie jej pomóc — panikowała Stella, nawet nie próbując żartować z radości. Dziewczęta z Tygra klubu, pokonując wszystkie swoje lęki w końcu je odnalazły.
                Nie było nawet czasu na rozmowę, ponieważ każda z Winx była już na skraju wycieńczenia, pragnienia oraz głodu. Musiały jak najszybciej trafić jak najszybciej do pielęgniarki, a może i nawet do szpitala w Magixie. Każda chwyciła po jednej ze swoich starszych przyjaciółek i razem leciały do wyjścia.  Aż nagle coś się zatrzęsło, zaczęły robić się wyrwy w ziemi, w powietrzu, wszędzie. Z jakiegoś powodu świat Legendarium się rozpadał.  Katherina przeklęła pod nosem, utrzymując Bloom
— Cholera, na tą męską pizdę jak zwykle nie można liczyć! Miał nie dopuścić do zniszczenia księgi! — wykrzyczała, otwierając różdżką portal do ich świata.
— Przestań go tak krytykować! On robił, co mógł! — wykrzyknęła Arabella, broniąc Nerona.
— To widocznie za mało! Musimy się pośpieszyć — wysyczała czarnowłosa, przelatując przez portal. Aż w końcu wszystkie, poza Roxy i Novą były już po drugiej stronie. Widząc, że tamte zatrzymały się, Roxy rzuciła Bloom przez portal i podfrunęła do Layli i rudej.
— Pomóc Ci, Novi?  — zapytała, jednak ta odepchnęła ją od siebie, biorąc czarodziejkę morfixu za rękę.
— Zostaw nas, Roxy. I tak byśmy nie zdążyły. Z resztą, z tego, co czuję, jest tu jeszcze Selina… Weź ją proszę, a my przytrzymamy Ci portal.
— Ale…
— Mniejsza z nami. Ja i Layla… My chcemy i musimy tu zostać… Musimy to zrobić, rozumiesz?
— Ale Wy nie możecie… Zdążycie wyjść z nami! — wykrzyknęła różowo włosa, mając w oczach łzy.
— Nie zdążymy, Ty też to wiesz. Uciekaj. Po prostu uciekaj a my zrobimy wszystko, abyś zdążyła uciec z Seliną.
— A co z nami? A co z Winx? Czy pomyślałyście, co będziemy czuć?! Jak możecie… — wykrzyknęła, jednak nie zdążyła dokończyć, gdy Aisha wraz z Novą wypchnęły ją oraz Selinę do portalu.
— Przeproś ode mnie Stellę… Ja… Ja tak bardzo ją kocham… — wyszeptała czarnoskóra, a gdy tamte znalazły się w ludzkim świecie, natychmiast opuściła różdżkę, pozwalając sobie na sen, wieczny sen… W końcu spotka Nabu…
                                                                               ***
                Ogron w ciszy obserwował, to, co działo się w bibliotece Alfei. Masa ludzi, czarodziejka słońca dusząca małą wiedźmę z Chmurnej Wieży, krzycząca coś o tej całej księżniczce Andros. Faragonda rozdzielająca je obie, pozostałe dziewczęta płaczące…
 — Roxy... — wyszeptał cicho, a gdy ta uciekła z dala od tego tłumu, w głąb tego miejsca, on pobiegł za nią. Anaganem i Dumanem zajmie się później. Później z nimi pomówi. Teraz czuł ogromną potrzebę pomocy czarodziejce zwierząt.
                Do tej pory nie czuł chęci pomocy nikomu ani niczemu. A teraz… Miał wrażenie, że jak tego nie zrobi, to przestanie oddychać. 
                W ciszy się oddalił, a gdy zobaczył ją — wcale nie tak twardą ani silną, tylko delikatną, kruchą, załamaną, miażdżącą butem tajemniczą różdżkę — wyszedł z ukrycia, w ciszy ją mocno przytulając oraz pozwalając na to, aby jej łzy moczyły mu ubranie, aby jej spanikowane słowa, okrzyki żalu oraz bólu atakowały jego uszy.
                Gładził jej włosy i plecy, chcąc dać jej tym wszystko, czego mogłaby teraz potrzebować. Serce tej czarodziejki, które biło nierówno w spazmach szlochu, wywierało wpływ również na niego samego.
                Jak to możliwe, że aż tak bardzo przejmuje się kimś, kogo wcześniej chciał unicestwić?!

3 komentarze:

  1. Znalazłam parę błędów ortograficznych oraz nie do końca rozumiem, skąd w pobliżu wzięła się Selina. Niedociągnięć jest jednak mało (a przynajmniej ja ich nie dostrzegłam, bo skupiam się na fabule).
    Zaskoczeniem było dla mnie to, że Stella tak dobrze się trzymała - osobiście to o niej napisałabym "zwariowała". Z drugiej strony dobrze, że chociaż w opowiadaniach nie zachowuje się zdzieciniale, bo to, co robią z nia obecnie w serialu...
    Nie sądziłam, że ta cena za wydostanie się z Legendarium będzie pozostaniem dwóch czarodziejek wewnątrz. Spodziewałam się wszystkiego, ale odpierałam od siebie tą myśl. Poświęcenie dziewczyn mnie wzruszyło.
    Od początku podejrzewałam, że ten mężczyzna, to Duman. Ciekawe, jakim cudem przeżył...
    Acheron ojcem czarowników?! Totalne zaskoczenie! Pozytywne, rzecz jasna.

    Kończę ten nieogarnięty komentarz, bo rozdział mi się bardzo podobał - przyda się jednak trochę radości, humoru, bo robi się zbyt przygnębiająco...

    Lunaris

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początek - dziękuję za komentarz! :D

      Idąc do oceny - Selina była wspomniana w poprzednim rozdziale - Archeon wtrącił ją do tego samego miejsca, gdzie Winx. Osobiście, przez moment chciałam, aby to ona się poświęciła, jednak potem wyrzuciłam tę myśl. Miałam nieco inne plany na to opowiadanie. :D
      Zgadzam się - w serialu Stella jest straszna i nie chodzi mi tu tylko o dubbing. Dlatego tutaj chciałam ją ukazać jako jedyną, która jeszcze się trzyma, która jeszcze daje radę. :D
      Szczerze mówiąc, zawsze brakowało mi Dumana. Bez niego czarownicy nie są już taką samą drużyną, co próbowałam kulawo okazać. To, jak przeżył najpewniej wyjaśni się w następnym rozdziale. ;)

      Dziękuję Ci jeszcze raz bardzo za komentarz. Wiele dla mnie znaczy, jako początkującej autorki. :D
      Oczywiście, w następnym rozdziale będzie bardzo, ale to bardzo wesoło - to mogę obiecać. :D

      Pozdrawiam,
      Norelay.

      Usuń
  2. NORA, LEJDE. Słucham teras mua XDDD. Teras mufi rep, jakbyś kontra nie poznała XD.
    Ja - osobistość wielka, że asz mała xd - mufie Ci, że jesteś wspaniałą osobą <3. Ciiii.... opko pszeczytam, pszyszekam! Teraz tylko napiszę słówko o Tobie <3. Dziękuję za dedyk, to przede wszystkim! Ty jesteś tak zwariowaną i kochaną osobą, że gdy nie wchodziłaś na wb to było smutaśnie :ccc. Masz zaje****y charakter i to w tobie kocham <3. Opko pewnie piszesz mega dobre! Przyjaciółka ♥. KOFFAM CIĘ, KOBIETO, ROZUMIESZ XD?! KOFFAM I JUSZ XD ;*. Z pozdrowieniami, Rebeczka-dupeczka ;*.

    OdpowiedzUsuń